45 minut chwały

45 minut chwały

Nie ma co się oszukiwać. Powrót Roberta Kubicy do Formuły 1 to jedna z największych historii polskiego sportu w ostatnich latach. Człowiek, który ledwo przeżył ciężki wypadek, w niesamowitym wręcz tempie pokazał, że niemożliwe nie istnieje. Choć więc Kubicomania w wersji sprzed lat nie wróci, to i tak każdy chce być teraz kojarzony z wielkim kierowcą i coś ugrać na jego obecności. Także TVP.

Od dłuższego czasu mówiło się o zakusach prezesa Kurskiego na pokazywanie Formuły 1 z Kubicą. Problem był jeden. Prawa posiadało płatne Eleven Sports, które mając taką perełkę w ofercie (z Polakiem), nie chciało tani skóry sprzedać i dzielić się tortem. Rozegrali to jednak w sposób mistrzowski.

To wręcz niewyobrażalne jak powstał najdziwniejszy kontrakt ze sportowymi prawami do transmisji, o jakim słyszałem. Eleven wyczekał TVP do ostatniej chwili. Sprawdzono w międzyczasie, że Williams będzie niewątpliwie najsłabszym zespołem w stawce, a Kubica będzie często zamykał stawkę kierowców. Po czym sprzedano część praw Telewizji Polskiej, ale jakich? Do wyścigu od… 45 minuty!

Tak widzowie TVP nie zobaczą najważniejszych 45 minut wyścigu (często więc połowy całego wyścigu). Nie zobaczą startu, na którym przecież dzieją się najważniejsze momenty i który ustawia cały wyścig. Ba może się okazać, że w przypadku awarii samochodu lub wypadku, mogą nie zobaczyć w ogóle Kubicy! Absurd. Najprawdziwszy absurd i chyba tylko dobrze, że nie wiemy ile telewizja publiczna na te ekskluzywne prawa, wydała pieniędzy.

Misja prezesa Kurskiego to ewidentnie pokazywanie sportu z Polakami. Nawet piłkarską Ekstraklasę już mają. I to piękne, że Kubice zobaczyć mogą wszyscy widzowie w kraju. Jednak są pewne granice. Granice biznesowej opłacalności i dobrego smaku.

Wyobraźmy sobie, co by było, gdyby w jakimś innym sporcie rozpoczynalibyśmy rywalizację 45 minut później? Piłka nożna (koniec połowy), koszykówka (uła, dobrze, że jest trochę dłuższa przerwa w połowie), siatkówka (ze dwa sety), piłka ręczna (część drugiej połowy), skoki narciarskie (pewnie druga seria), lekkoatletyka (spory kawał mitingu) i tak można wyliczać.

Najbardziej boli więc jedno. Nie jest czym się chwalić kupując takie prawa. Owszem będzie Kubica, ale co z tego? Jakim kosztem w stosunku jakość/cena? Jakim kosztem dla prawdziwej misji? No i po co być pośmiewiskiem całego środowiska?