Oglądalność, czyli najważniejszy wskaźnik dla wszystkich stacji telewizyjnych na świecie. To od niego zależy to, czy kanał zarabia więcej na reklamach i czy poszczególny program zawita na nasze ekrany dłużej jak przez kilka odcinków. Wydawać by się mogło, że jest to więc najbardziej wiarygodny miernik popularności, a jednak można mieć co do tego spore wątpliwości.
W Polsce od dłuższego czasu ma je Telewizja Polska, narzekająca bez przerwy na Nielsena, który szacuje na podstawie wyników z telemetrów w około 2 tysiącach (odzwierciedlających społeczeństwo w miniaturze) gospodarstw domowych. Jednak i TVP potrafi kombinować np. przesuwając premiery seriali tak, aby nie kolidowały one np. z meczem piłkarskim, potrafiącym zepsuć ostateczną średnią całej serii programów (decydując o ich przyszłości).
Jednak to co dzieje się u nas, jest tylko małym kombinatorstwem w porównaniu do tego co ostatnio odkryli w Ameryce dziennikarze „The Wall Street Journal”. Cała sprawa dotyczy wręcz manipulowaniem wynikami oglądalności w święta i w dni, gdy sport w jednej stacji może nie mieć konkurencji.
Najistotniejsza dla reklamodawców jest przecież średnia oglądalność danego programu. Przez co każda szanująca się stacja, nie powinna pozwolić nawet na pojedyncze (i to logicznie wytłumaczalne) spadki widowni w jakimś odcinku. Co więc można w takim wypadku zrobić? Okazuje się, że wyemitować to co zawsze, ale do badającego oglądalność również w USA Nielsena, przesłać nazwę programu z małym błędem.
I tak w Memorial Day (święto narodowe, które w tym roku obchodzono 29 maja) stacja NBC nie nadała jak zwykle „NBC Nightly News”, tylko „NBC Nitely News”. W trakcie finałów NBA inny kanał ABC pokazał natomiast nie zwyczajowe „World News Tonight”, tylko „Wrld News Tonite”.
To tylko pojedyncze przykłady, bo kolejni dziennikarze coraz dokładniej zaczynają sprawdzać wyniki oglądalności. Doszukano się od jesieni, aż 14 takich oszustw chociażby w NBC. Natomiast CBS 12 razy zamienił „The CBS Evening News” w „CBS Evening Nws”.
Przyznacie jak prosta i skuteczna jest taka taktyka. Okazuje się przecież, że w np. w święto gdy konkurencja traciła oglądalność, stacja kombinująca zyskiwała, bo oficjalnie nie pokazała swojego flagowego programu. Średnia całej serii się nie obniżyła, a liczył się w niej dni ze znacznie lepszą oglądalnością!
Oczywiście reklamodawcy mogą czuć się oszukania i podobno już teraz znacznie dokładniej sprawdzają oglądalność przed lokowaniem przy okazji danego programu swojego spotu (za grube pieniądze). No i Nielsen trochę się zdenerwował organizując spotkanie z wszystkimi największymi stacjami telewizyjnymi w USA, właśnie na ten temat. Ale kto wie, czy gdyby nie dociekliwość dziennikarzy, to sprawa nie wyszłaby na jaw przez kolejne miesiące, a oszustwo także telewidzów, trwało w najlepsze.