Początek cyfryzacji radia

W pierwszym poważnym wpisie chciałbym poinformować was o cyfryzacji, ale nie tej, która się dokonała (telewizji naziemnej), a radia. Od 1 października ruszyło oficjalne nadawanie właśnie radia cyfrowego. Chciałem się więc zastanowić, czy będzie to rewolucja, czy może jedynie zupełnie nietrafiony pomysł.

Wszyscy przyzwyczailiśmy się do radia FM, zwykłego, analogowego, nadającego na częstotliwościach UKF pasma drugiego, czyli od 87,5 MHz do 107,5 MHz. Podczas gdy radio cyfrowe, w wybranej dla Polski technologii DAB+ (nie mylić ze zwykłym DAB), to częstotliwości 174 – 230 MHz. A to tylko jedna ze zmian. Zacznijmy może od minusów tej „nowej” technologii.

Po pierwsze odbiorniki. Tutaj od razu na myśl przychodzą doświadczenia z naziemną telewizją cyfrową. Osoby, które chciały dalej odbierać telewizję na zwykłych antenach musiały albo kupić nowy teleodbiornik, albo tzw. przystawkę STB (fatalna i nielubiana przez mnie zbitka językowa), którą można było podłączyć do posiadanego telewizora. Zapytacie czy coś takiego jest możliwe jeśli chodzi o radio… NIE! Wszystkie posiadane obecnie przez większość radia musiałyby trafić do kosza. Nie ma możliwości podłączyć do nich czegokolwiek, co „magicznie” odbierze cyfrowe radio DAB+. To już duży cios w gospodarstwa domowe. Oprócz tego na rynku, w większości, zakupić można tylko analogowe radia UKF. Kłopotliwa jest też cena takiego przystosowanego sprzętu. To około 300 zł za tańsze odbiorniki radiowe (oczywiście pojawić się mogą komentarze, a na portalu aukcyjnym znacznie taniej, ale to już sprawa niesamowitych egzemplarzy z „wystawy niemieckich sklepów”, o której może też kiedyś napiszę) Problem odbiorników jest więc jak widzicie największym obecnie mankamentem projektu radia cyfrowego w Polsce. Żeby nie być w tej sprawie absolutnym pesymistą, nie wykluczam jednak, że dostępność i cena sprzętu w trakcie cyfryzacji spadnie.

Po drugie dostępność sygnału, oferta i plan pokrycia. Po co nam drogie radio cyfrowe skoro odbiór ogranicza się, w tym momencie, jedynie do aglomeracji Warszawskiej i Katowickiej i testów w Szczecinie, Toruniu i Kielcach. Jeśli nie mieszkamy w żadnym z tych miast nawet będąc fanem nowoczesnych technologii i płacąc za sprzęt nic nie odbierzemy. Nie ma też potrzeby się spieszyć, gdyż harmonogram przewiduje całkowite pokrycie kraju dopiero w 2020 roku (właściwa cyfryzacja rozpocznie się od 2015), a jak wiadomo do tego czasu wiele może się jeszcze zmienić, a na pewno co najmniej przez 7 lat dotychczasowe radia będą bez problemu odbierać sygnał. Nie wykluczony jest model zachodni, gdzie nadal równolegle działa radio analogowe i cyfrowe.

Oferta to jedynie programy Polskiego Radia. W tym wypadku jest to często plus, gdyż osobiście wolę ich audycje niż wielu komercyjnych nadawców. W skład radiowego multipleksu wchodzą: Jedynka, Dwójka, Trójka, Czwórka, jedno radio regionalne (w Warszawie – Radio dla Ciebie, w Katowicach – Radio Katowice), Polskie Radio 24 (konkurencja dla TOK FM), Radio Rytm (o którym będę chciał szerzej napisać, w którymś z kolejnych wpisów) i program dla zagranicy. W przyszłości oferta powiększy się o Radio Krasnal (dla dzieci), Polskie Radio Retro i Radio Eureka. Powód dlaczego tylko programy publicznego nadawcy jest prozaiczny, to pieniądze. Stacje komercyjne nie są zainteresowane radiem cyfrowym, do którego na obecnym stadium rozwoju, musiałyby sporo dokładać (nadając jednocześnie zarówno w FM jak i w DAB+). Polskiemu Radiu natomiast na cyfryzacji zależy gdyż chcą zwiększyć sygnał swoich stacji. Tylko PR1 i PR2 mają ogólnokrajowy sygnał (niezły ma też Trójka – około 80%), a problemem jest brak częstotliwości w FM, dla ich innych programów. Odbija się to również na obniżonych zarobkach z reklam.

Drugą część artykułu znajdziecie tutaj.