Propaganda w telewizji publicznej. W sumie nic nowego, a jeśli jeszcze mówimy nie o Polsce, a o Rosji, to tym bardziej coś na porządku dziennym. Przecież co za problem podkoloryzować rzeczywistość, aby widzom żyło się lepiej.
Do spotkania Kim Dzong Una z Donaldem Trumpem przynajmniej na razie nie dojdzie. Jednak najważniejsza osoba w Korei Północnej spotkała się z szefem Rosyjskiej dyplomacji Sergiejem Ławrowem. Niestety na zdjęciu nie wypadł na zachwyconego.
Co więc wymyślił jeden z geniuszy w rosyjskiej Rossija1? Siadł do programu graficznego i krok po kroku zaczął edytować wyraz twarzy Kim Dzong Una. Tak, że przywódca pojawił się na ekranach telewizorów, jako osoba przynajmniej trochę uśmiechniętą.
Widok porównywanych zdjęć jest wręcz porażający. Przecież tak można zmieniać wszystko. Zmieniać całą rzeczywistość. Ktoś nie wpadł jednak na jedną rzecz. Czy przypadkiem nie może to być początkiem grubej afery międzynarodowej.
Owszem do tej pory nie ma reakcji ze strony Korei Północnej. Ale jednak edytowanie wyglądu przywódcy. Sprawianie, że jest zarówno uśmiechnięty, jak i bardziej pulchny, nie świadczy dobrze o Rosji. Co jeśli podobna zabawa telewizyjna doprowadziłaby do jakiegoś konfliktu zbrojnego? Przecież to absurdalne i głupie. No i przede wszystkim nienaturalne.
Szczególnie, że podczas pokojowego spotkania Kim Dzong Una z prezydentem Korei Południowej uśmiech się pojawiał i to prawdziwy. To nie jest więc tak, że przywódca Korei Północnej się nie uśmiecha. Po prostu nie miał chęci się uśmiechnąć przy Ławrowie, a dodawanie mu uśmiechu może zadziałać tylko na zwykłych niedzielnych widzów, nie wiedzących co to Internet. A w przyszłości w ogóle korzystajmy z robotów. Po co ludzie jeśli nie potrafią się uśmiechnąć wtedy kiedy tego chcemy. Zastąpmy polityków uśmiechniętymi robotami i po kłopocie.