Te technologie, również u nas testowano

Te technologie, również u nas testowano

Dla wielu telewizja wydaje się sprawą prostą, działa lub nie działa. Nie interesuje ich sposób nadania sygnału, czy też technologia jaka do tego doprowadziła. A te w różnym stopniu, pojawiają się i znikają. Obecnie postawiono u nas na naziemną telewizję cyfrową (DVB-T z kodekiem MPEG4). Jednak to nie była jedyna możliwość.

Naziemną telewizję cyfrową w Polsce zaczęto testować już w 2001 roku. Pierwszy był kodek MPEG2. Takie rozwiązanie oznaczałoby mniejszą ilość programów na multipleksie i na pewno brak kanałów HD. Tak nadawano przez wiele lat na Podkarpaciu, oszukując ludzi kupujących sprzęt, który z dnia na dzień stracili obraz i mogli tylko telewizję słuchać. Przy MPEG2, w różnych konfiguracjach, zostali przynajmniej na jakiś czas chociażby nasi sąsiedzi, Niemcy i Czesi. U nas postawiono na większą ilość stacji dostępnych bezpłatnie.

Zaraz po wprowadzeniu docelowej emisji, naziemnej telewizji cyfrowej, pojawiły się warszawskie testy nowszego DVB-T2. Technologia, o której będę jeszcze pisał oddzielnie, różni się przede wszystkim pojemnością cyfrowego multipleksu. Tu można nadawać już kilkanaście programów w zależności oczywiście od przyjętych parametrów nadawania. Pozwala również na emitowanie kliku programów w wysokiej rozdzielczości. Testy te zakończyły się z powodu małego zainteresowania, zarówno odbiorców, jak i producentów sprzętu. Nie wątpię jednak, że wrócą. Myślę, że do ich wyłączenia przyczyniło się również „larum” użytkowników, którzy dopiero co kupili odbiorniki, a dowiedzieli się, że ich nowy dekoder jest już stary. Zapomnieli o tym, że gdy decydowano się na DVB-T z MPEG4 nowsza technologia była dopiero w „powijakach”.

Inną testowaną technologią dla telewizji w Polsce było DVB-H. To rozwiązanie miało sprawdzić się idealnie na najmniejszych przenośnych odbiornikach. Jego zaletą była mobilność urządzeń i przystosowanie rozdzielczości chociażby do telefonów komórkowych. Oznaczało to więc, że na telewizorach stacje były słabo widoczne i rozmazane (ale i tak nie ma telewizorów przystosowanych do tego systemu). Testy DVB-H przeprowadzała spółka Info-TV-FM. Dostępne było kilka programów zarówno telewizyjnych, jak i radiowych. Podczas całych testów oglądanie było za darmo. Przygotowywano się dopiero do oferty płatnej. Sam chciałem dokupić przystawkę do telefonu, ale udało mi się oszczędzić sobie zawodu i pieniędzy. Technologia ta zaczęła tracić na znaczeniu w innych krajach europejskich. A u nas tylko w sobie znany sposób, Cyfrowy Polsat wykupił wcześniej wspomnianą spółkę i zamienił decyzję rezerwacyjną z technologi DVB-H na znany wszystkim DVB-T z MPEG4, usuwając wszystkie stacje konkurencji (np. TVN24) i przekształcając ofertę na płatną Telewizję Mobilną.

W końcu najdziwniejszy „miraż” w Polskiej telewizji cyfrowej. Skoro nie sprawdził się przenośny system europejski (DVB-H), spróbowano azjatyckiego T-DMB (działa też w niektórych krajach Afryki). Zupełne zaskoczenie, gdyż zarówno ilość odbiorników, jak i doświadczenie rynku europejskiego z takim nadawaniem, było nikłe. Testy połączono jednak z cyfrowym radiem. W taki sposób nadawano program Czwórka Radio Na Wizji, czyli radiową czwórkę z podglądem na studio. Tu również była jednak mała rozdzielczość obrazu, często zanikający odbiór, chociażby w metrze i zajmowanie pasma przeznaczonego dla radiofonii. Co więcej w testach nie można było usłyszeć Polskiego Radia 4 nie mając odbiornika T-DMB, bo reszta stacji nadawała po prostu dźwięk, który radio przecież potrafiło odebrać.

Technologii ,dla potrzeb telewizji, jest wiele. A już sam przegląd tego co próbowano w naszym kraju daje wiele do zastanowienia. Wydaje się, że DVB-H znika „śmiercią naturalną”, gdyż wiele małych odbiorników jest już dostosowanych do DVB-T (poza tym jest jeszcze telewizja przez Internet). T-DMB nadal będzie królować w Azji, a nie w Europie. Zaś zwykły rozwój, oznacza powrót DVB-T2. Być może jednak już w o wiele bardziej zoptymalizowanej formie, jak DVB-T2 Lite, albo z kodekiem HEVC265.