Zamieszanie w Kuchennych Rewolucjach

Zamieszanie w Kuchennych Rewolucjach

Jak to już kilka razy zauważałem w swoich wpisach, w telewizji kłamią wszyscy i zawsze. Nie ważne co to za program, nie ważne w jakim temacie, ale kłamią lub naginają fakty. Nie należy się więc oszukiwać, a raczej wyszukiwać błędy i podchodzić z dystansem do tego co widzimy w naszym teleodbiorniku. Choć z drugiej strony nie można popadać w paranoję.

A w taką paranoję popadają czasem dziennikarze, a już szczególnie Ci z tabloidów. No bo jak inaczej ocenić tak szczegółowe oglądanie jakiegoś odcinka, zatrzymywanie, robienie zrzutów ekranu i tworzenie z tego sensacyjnego artykułu.

Mowa o zamieszaniu jakie mieliśmy w związku z jednym z ostatnich odcinków Kuchennych Rewolucji. Tym razem nikt nie miał pretensji do prowadzącej Magdy Gessler, a do producentów zatrudniających podobno statystów. No bo ktoś zauważył tego samego człowieka jako kelnera i jako jedzącego na kolacji otwierającej na nowo restaurację.

To, że na pierwszą kolację w odnowionej restauracji zapraszani są zwykli przechodnie, to wiemy (przynajmniej z telewizji). To, że nie zawsze są to ludzie z ulicy, możemy się domyślać (przeważnie to osoby zaproszone, lokalnie znane lub rzeczywiście mogą to być jacyś statyści, by wszystko dobrze wyglądało na ekranie). Jednak robić z tego aferę.

Doszło do tego, że pod postem na profilu społecznościowym opisującym to potencjalne oszustwo, odezwał się sam zainteresowany. Osoba, którą z twarzy dziennikarz uznał za statystę. Elegancko wytłumaczył, że kiedyś był kelnerem w tej restauracji, na kolację został zaproszony, a potem wrócił do pracy jako kelner.

Proste i logiczne, no i przede wszystkim burzące całą teorię spiskową. No, ale sprawa trwa dalej. Portal plotkarski napisał i czeka na komentarz a to przedstawicieli stacji, a to menedżerów Magdy Gessler. Tylko po co? Żeby nabijać sobie wejścia, żeby pisać o wszystkim i o niczym. No i ja trochę się tak czuję tłumacząc to wszystko. No, ale cóż takie my już mamy te nasze media, także internetowe.