Jeszcze tylko sześć dni (włącznie z dzisiejszym). Tyle pozostało do końca pewnej epoki. Dokładnie z końcem lipca japońska firma Funai kończy produkcję magnetowidów. Jest to jednak informacja na tyle ważna, że inni producenci wycofali się z tego rynku już jakiś czas temu (wcześniej Panasonic w 2012 r.). Czyli w praktyce 1 sierpnia 60 letnia historia magnetowidów oficjalnie się zakończy.
Oczywiście nadal pozostaną te urządzenia i kasety, które niektórzy z nas wciąż posiadają w swoich domach. No i wspomnienia. Piękne wspomnienia z lat 80-tych, czy 90-tych, kojarzące się sporej ilości osób z dzieciństwem. Czasy gdy nie tylko można było sobie coś nagrać, ale i skorzystać z wypożyczalni kaset, albo po prostu zapytać sąsiada, czy ma w swojej kolekcji taki i taki film.
Choć pierwszy magnetowid powstał w 1956 roku, do Polski te urządzenia trafiły (jak zwykle w przypadku zachodnich wynalazków) trochę później. Za najważniejszą osobę mają swój wkład w sprowadzenie magnetowidów do Polski uznaje się prezesa Radiokomitetu Macieja Szczepańskiego. „Krwawy Maciek” postanowił właśnie przy pomocy tych urządzeń odwdzięczyć się różnym członkom Partii pod koniec lat 70-tych. Co ciekawe szczęśliwi posiadacze sprzętu otrzymali także kasety z pirackimi filmami, których lektorem był legendarny Jan Suzin.
Zwykli członkowie społeczeństwa na swoje magnetowidy musieli jeszcze chwilkę poczekać, ale było warto. Choć z jednej strony to kasety były początkiem piractwa, które znamy w czasach obecnych. To z drugiej okazały się oknem na świat. Pozwalały przecież na dostęp do filmów, których nie można było w naszym kraju obejrzeć (głównie Amerykańskich). Czego najlepszym przykładem jest wygrana Arnolda Schwarzeneggera w plebiscycie na najlepszego aktora magazynu „Film” w 1987 roku. Niby nic nadzwyczajnego gdyby nie to, że telewizja w naszym kraju w tym roku nie wyemitowała, żadnego filmu z jego udziałem (w ogóle legalnie nie można było wtedy żadnej takiej produkcji zdobyć).
Kto z nas nie miał w domu własnej biblioteczki kaset VHS? Często przegrywanych, albo takich na których nagrano już z dwadzieścia produkcji, przez co jakość obrazu spadała i dochodziło do kwiatków w stylu kilka minut jednego filmu, a potem coś zupełnie innego. Przyznacie piękne czasy, które pewnie nigdy nie wrócą. Bo nagrywarki DVD, urządzenia PVR, czy nagrywanie plików na komputerze to nie to samo (mimo niewątpliwie lepszej jakości, ale czasem blokowaniu przez nadawców takiej funkcji, przez co późniejsze odtwarzanie możliwe jest tylko na ich sprzęcie). Tak więc to najwyższy czas podziękować twórcom za magnetowidy i te lata przy nich spędzone, także na naprawianiu wciągniętych taśm.

