Rynek reklamowy wreszcie do czegoś dojrzał. Ile można przecież oszukiwać ludzi, albo przynajmniej przedstawiać rzeczywistość nie taką, jaka jest naprawdę. Od lat męczono nas jednym i tym samym motywem reklam z podpaskami, aż do teraz.
W gruncie rzeczy reklamy z podpaskami można opisać z pamięci. W większości uśmiechnięte Panie, pomimo miesiączki i prezentacja podpaski. I to jaka prezentacja, bo w zasadzie jak w laboratorium. Ktoś z menzurki nalewa niebieski płyn sprawdzając jej chłonność. Rewelacja. Dzięki temu wiemy, że kobiety mogą na ten produkt liczyć.
Tylko czy ktoś widział tego typu krew? Niebieski płyn? W rzeczywistości przecież wygląda to znacznie inaczej. Nie dziwi to, że reklamodawcy nie chcieli straszyć konsumentów, ani mówić o jakimkolwiek niesmaku, ale no przecież podchodzi to pod zmowę milczenia i wieloletnie oszustwo.
Nagle jednak pojawia się brytyjski Bodyform i odmienia te reklamy. Chłonność podpaski sprawdza czerwony płyn przynajmniej przypominający prawdziwą krew, ba krew pojawia się też na ustach aktorki w basenie. Ogólnie dokonano reklamowego odkrycia. Krew istnieje.
I bardzo dobrze. Trzeba przecież skończyć ze zmową milczenia. Z pokazywaniem wirtualnej rzeczywistości doskonałych rodzin i idealnych kobiet (tak jak to się działo ostatnio w kwestii okładek magazynów dla Pań). Mamy przecież prawdziwe życie. Nie te z reklamy. No i nie dążmy do tego, by było inaczej.

