Komercyjne radia przeciwne cyfryzacji

Ostatnio pisałem o opóźnieniach w cyfrowym radiu. Rzeczywiście te są jeśli chodzi o kwestię nowych stacji. Natomiast proces wdrażania ma się jak najlepiej. A potwierdzeniem było następne zebranie zespołu, który zajmuje się przeprowadzeniem cyfryzacji radia. Wszystko wygląda na to, że uruchomionej machiny już się nie zatrzyma. A tego chcą nadawcy komercyjni.

W chwili obecnej po zakończonych w zeszłym roku testach działa jedna paczka programów radiowych, gdzie znajdują się tylko rozgłośnie nadawcy publicznego. Dlaczego? Tylko Polskie Radio było na tym etapie chętne inwestycji w nową technologię. A za główny powód można uznać brak dostępnych już częstotliwości FM w kraju. W związku z tym nie ma już szans na rozwój oferty, a Czwórka, czy w mniejszym wypadku Dwójka nie mogą objąć zasięgiem całego terenu Polski.

Co w takim razie daje cyfrowe radio, szansę na większe pokrycie już nadających rozgłośni. Poza tym tych będzie więcej, bo tak samo jak w przypadku naziemnej telewizji cyfrowej stacje nadawane są w jednej paczce, na jednej częstotliwości. Co tylko zwiększy rywalizację na rynku, której bardzo możliwe, że nadawcy prywatni się najzwyczajniej w świecie, boją. Obecnie mają pewny rynek, wszystko ustalone i sygnał zapewniający dużą słuchalność, a tu zaczną wszystko od początku. W związku z czym znowu należy się odwołać do przykładu telewizji, gdzie po cyfryzacji główne kanały w zasadzie tylko tracą kosztem tych mniejszych. A już wiadomo, że w radiu prym będą wiodły mniejsze stacje regionalne. Bo dla tych z samą muzyką są już rozgłośnie Internetowe.

Główną kwestią nieuczestniczenia nadawców komercyjnych w procesie cyfryzacji były koszty. Słusznie zauważano, że technologia jest jeszcze nie pewna, ale największy szok musiał być dla nich wtedy gdy spostrzegli, że DAB+ może wejść bez ich udziału. Jest Polskie Radio, jest Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji i to wystarczy by tworzyć plany na przyszłość i myśleć o uruchamianiu kolejnych nadajników, pomimo ich sprzeciwu. Do tej pory wskazywali na to, że nie ma przygotowanego planu działania, co nie jest prawdą biorąc pod uwagę mapki zasięgu, daty włączenia i prognozowany grudzień 2020 jako koniec analogowego radia. W chwili obecnej rozgłośnie komercyjne są same sobie winne, bo moment na toczące się wcześniej dyskusje i konsultacje w tej sprawie przegapili (poza częstym mówieniem nie jesteśmy zainteresowani).

Dlatego będąc większością po prostu zaczęli coś na kształt strajku. Do KRRiT dotarł wspólny dokument Grup RMF, Eurozet, AGORA i Time, w którym zawieszają swój udział w zespole do spraw cyfryzacji radia. W nim wskazują także na problemy jakie stoją przed radiem DAB+. Są tam wykazanie kosztów procesu (z czym można się zgodzić, choć warto zobaczyć na kwoty przeznaczane przez Polskie Radio, które padają w tym kontekście), sprawdzenie kwestii dostępności nowych radioodbiorników (tu także zgoda, gdyż idąc do zwykłego sklepu na razie ich nie kupimy), zajęcie się kampanią informacyjną (ta jest potrzebna, choć jak pokazuje przykład telewizji bardziej istotna w końcowym etapie wyłączania analogu, bo każdy z odbiorców czeka z inwestycją do ostatnich chwil) i dokładne podanie daty końca radia analogowego, ale po przedstawieniu wspólnego stanowiska krajów Unii Europejskiej (co jest całkowicie niemożliwe). Owszem UE dała taką oficjalną datę w przypadku telewizji, ale brak jej w kontekście radia jakoś nie przeszkadza w tym, żeby cyfrowe radio działało chociażby w Wielkiej Brytanii,Niemczech, Belgii, czy Hiszpanii, albo Ghanie i RPA (często równocześnie z analogiem).

I moim zdaniem to jest kością niezgody. Nadawcy prywatni chcą włączyć się w cyfryzację na ostatnią chwilę i do tego momentu nie wydawać żadnych niepotrzebnych pieniędzy (pomimo, że na zachodzie takie sprawy nie są w ogóle poruszane). A trzeba zdać sobie sprawę, że cyfrowe radio ma więcej plusów niż minusów, a najważniejsze jest to, że my jesteśmy jeszcze na początku cyfryzacji więc będzie tylko lepiej (vide telewizja).