Państwo Islamskie ustaliło jak pracować mają ich dziennikarze

Choć co kraj to obyczaj, to zachód zawsze z ciekawością patrzy na różne pomysły tworzenia odgórnych zasad pracy dziennikarzy. Pisałem już raz o sprawie chińskich „żurnalistów”, którzy muszą co roku zdawać test ze swojej rzetelności. Dzięki czemu można mieć pewność, iż ich wypowiedzi są zgodne z ideałami oraz powielają zdanie przewodniczącego Partii. Tym razem swoje zasady spisały władze samozwańczego państwa.

A dokładniej Państwa Islamskiego. Pomijając już kwestię jego braku legalności, można śmiało powiedzieć że PR na całym świecie mają zły. Związane jest to głównie z bardzo radykalnym podejściem, zagrabianiu siłą kolejnych terenów, ataków na Kurdów, czy egzekucjach więźniów z Wielkiej Brytanii i USA. Tak jednak całą sytuację przedstawia Zachód. Dlatego postanowiono właściwie przygotować do pracy własnych dziennikarzy, którzy zajmą się pokazaniem Państwa Islamskiego z innej strony.

Powstało 11 zasad, które po prostu muszą być przestrzegane, jeśli dziennikarze nie chcą sprowadzić na siebie poważnych konsekwencji. Na liście mamy sprawę korespondentów (Ci mają ukazywać wierność przywódcy Państwa i być świadomi islamskiego prawa), nowych artykułów (te muszą przejść kontrolę biur do spraw mediów), współpracy z agencjami informacyjnymi (jest zgoda na kontakty z AFP, Reuters i AP), zakazu kontaktów z jakąkolwiek telewizją (istnieje nawet czarna lista, w której na czele są Al Jazeera, Al-Arabiya i Orient Tv), portali społecznościowych i blogów (te są dopuszczalne, ale ich adresy i swoją tożsamość należy najpierw zgłosić), pracy na terenie Państwa Islamskiego (można robić zdjęcia w wyznaczonych miejscach, pisać o wydarzeniach, ale po podpisaniem materiałów swoim imieniem i nazwiskiem i uzyskaniu licencji dziennikarskiej).

Wszystko zostało więc skrupulatnie spisane i przynajmniej wiadomo czego oczekuje się od dziennikarzy tam pracujących. Są przecież takie kraje gdzie tak naprawdę żadnej listy nie ma, a i tak ludzie pracujący w mediach wiedzą, że są granice których lepiej nie przekraczać. A nauczyło ich tego doświadczenie znikających kolegów po fachu, którym później coś dziwnego się przytrafiało. Zupełnie inaczej jest w państwach, które potrafiły utrzymać monopol na przekazywanie informacji i nie przejmują się negatywnymi publikacjami z zagranicy.

Jednak całość opisywanego kodeksu od razu kojarzy się z cenzurą. Głównym Urzędem Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk tak dobrze znanym w kontekście, na szczęście już, historii naszego kraju. W Państwie Islamskim powstały bowiem lokalne biura do spraw mediów, które naprawdę nie odbiegają w założeniu od nieistniejących Wojewódzkich Urzędów. Dlatego nawet jeśli demokracja nie jest idealnym ustrojem, to cieszmy się, że zamiast walczyć z cenzurą możemy obecnie odwoływać się do zasad obiektywizmu, uczciwości, czy też wolności i odpowiedzialności.