Przegrywamy, ale oglądamy

Przegrywamy, ale oglądamy

Powiedzmy sobie szczerze powrót polskiego klubu do Ligi Mistrzów po 20 latach okazał się klapą. Mistrz kraju Legia Warszawa już w pierwszym meczu na własnym boisku okazała się zdecydowanie słabsza od Borussii Dortmund. Wynik 0:6 i rekord najszybciej straconych 3 bramek (w 17 minut) poszedł w świat, niestety tak samo jak awantury na trybunach. Ostateczny rezultat nie zniechęcił jednak masy Polaków do śledzenia relacji.

W środowy wieczór przed telewizorami zasiadło średnio ponad 3 mln widzów (2,84 mln na jedynce i 220 tysięcy na Canal+). Owszem więcej osób zdecydowało się na seriale Dwójki „Na dobre i na złe” i „Na sygnale”, ale i tak mówimy o znakomitym wyniku (szczególnie, że już w najważniejszej dla reklamodawców grupie 16-49 lat Jedynka była liderem, aż do straty 5 bramki).

Z całym spotkaniem wiąże się jeszcze jedna ciekawostka. Kibice piłkarscy w naszym kraju musieli być tak bardzo spragnieni futbolu na najwyższym poziomie, że nawet kolejne tracone gole nie zniechęcały ich do oglądania tego meczu. Największy odpływ widzów zanotowano po przerwie (około miliona), ale zarówno pierwszą, jak i drugą część spotkania przez ich 45 minut trwania, mniej więcej taka sama ilość kibiców rozpoczynała przed telewizorami, jak i kończyła.

Co przyczyniło się więc do tak świetnej oglądalności? Na pewno oczekiwanie na Ligę Mistrzów w otwartej antenie. Przez cały poprzedni sezon tylko finał tych rozgrywek można było zobaczyć w Jedynce. Reszta to wieczorny środowy magazyn w TVN7. Poza tym dobra reklama. O powrocie polskiej drużyny po 20 latach mówiono przecież wszędzie, podgrzewając atmosferę.

Kwestię podobnej oglądalności pomimo tracenia następnych bramek też da się wytłumaczyć. Legia jest w naszym kraju klubem tak samo lubianym, jak znienawidzonym. Część telewidzów chciała więc do końca zobaczyć jak Borussia upokarza mistrza Polski, by później móc z tego żartować. Reszta była oddanymi kibicami na dobre i na złe lub włączyła Jedynkę, bo konkurencyjne stacje nie zaproponowały niczego ciekawszego.

Wniosek z tego wszystkiego płynie jeden. Liga Mistrzów w Jedynce to gwarancja sukcesu i dobrej oglądalności. Nawet jeśli na boisku będzie bez rewelacji. Oby tylko nie pobić negatywnego wyniku BATE Borysów, które w fazie grupowej straciło 24 gole.