Telewizory szpiegowały swoich użytkowników?

Do takiego wniosku doszedł jeden z brytyjskich posiadaczy telewizora Smart TV (z podłączeniem do Internetu). Gdyby zapewne nie był konsultantem IT, ta sprawa nie zakończyła by się pozytywnie dla użytkowników odbiorników marki LG.

Jak zwykle, w przypadku spraw naruszenia prywatności, wszystko zaczęło się od reklamodawców. Za pewne sami nie pierwszy raz spotkaliście się z tym, że przeglądając Internet i szukając jakiegoś produktu w sieci, przez następne kilka dni otrzymywaliście jego reklamy na różnych stronach. Działa to przeważnie na podstawie zapisywanych na serwerach plików cookies. Oczywiście można je automatycznie czyścić, ale nie jest to już proste jeśli chodzi o telewizor.

Telewizor Smart TV od LG podczas „buszowania” w sieci pokazywał więc przygotowane dla widza oferty. Działo się tak ponieważ wysyłał dane o tym co telewidz na nim oglądał, a także jakie treści podłączał przez np. pendrive. Co więcej gdy ręcznie wyłączaliśmy taką opcję w teleodbiorniku, to nadal nie kończyło problemu. Jedynym wyjściem było dopiero ręczne blokowanie telewizorowi pewnych portów w routerze.

Sprawa ostatecznie została rozwiązana po interwencji zaniepokojonego właściciela telewizora i stacji BBC. LG wprowadziło aktualizację swoich odbiorników, która całkowicie zablokowała wysyłanie danych o preferencjach użytkowników Smart TV. Poza tym zapewniła, że nie gromadziła informacji o swoich konsumentach, a były one jedynie ilościowe. Cała sprawa jednak po raz kolejny nagłośniła problem prywatności w Internecie.

Tak naprawdę tej prywatności nie ma. W dobie współczesnego Internetu żadnym problemem nie jest stworzenie profilu o każdym z jego użytkowników. Co więcej większość osób na to się zgadza publikując zdjęcia i udzielając się na portalach społecznościowych. Nie straszą ich już zmiany regulaminów przechowywania danych osobowych np. na Facebooku. Co więcej utratę swojej prywatności wiążą z tym, że przecież inni tak robią, a jest to tylko „minimalny” kosz związany z rewolucją Web 2.0.

Najgorszym problemem jest jednak to, że w Internecie niczego się nie wymaże. Raz opublikowana informacja, zdjęcie, film są zapisywane na różnych serwerach. Często kopiują je inni użytkownicy. A usunięcie pliku źródłowego nic nie daje, bo można go w prosty sposób odzyskać i właśnie skopiować. Z jednego z filmów dokumentalnych znany jest przykład kobiety (nie zgodziła się na publikację nazwiska), która została oskarżona o oszustwa finansowe. Jej sprawa została szeroko opisana przez media, które od razu ją skazały. Ostatecznie nic złego nie zrobiła, co wykazało dochodzenie sądowe, ale z Internetu jej nazwiska nie udało się oczyścić. W taki sposób kobieta straciła w zasadzie wszystko, a do tej pory nie może znaleźć pracy, bo rekrutujące sięgają od razu po Internet, a jej nazwisko pojawia się tylko w negatywnym kontekście.

Dlatego będąc użytkownikiem Internetu po pierwsze myślmy nad tym co robimy. Bo to od nas zależy co tam jest prezentowane, jaka jest kultura internautów i pamiętajmy o tym, że prywatność naszych danych zależy tylko od nas. Naprawdę można bowiem żyć we współczesnym świecie omijając wiele programów, czy serwerów nas szpiegujących. Wiadomo, że nigdy nie będziemy mieli 100% prywatności, ale nie można przekroczyć granicy gdy przez głupią sprawę tą prywatność stracimy. A to pokazuje, że szpiegujące telewizory są tylko wierzchołkiem góry lodowej.